Strona główna

Werbel domowy

Teksty

Wertbel domowy
Jan Kanty Gregorowicz


Osoby:

Piotr Babala -       P.
Babalina -            B.
Basia -                A..
Janek -                 J.
Jozefek -              I.
Urbanek -            U.
Wiesniacy i Wiesniaczki -        W.

----------------*********---------------- 
                     SCENA I

P Spiew. 1. 
  Ej mospanku, oj kobiety
   Z kad bierzecie tej podniety
  Do wiecznego trajkotania,
  Do zrzedzenia i lajania?
  O. nad bomby i kartacze
  Gorzej kiedy zona gdacze 
  Dawniej bylo wiele stuku,
  Biedy, glodu, z armat huku,
  Trudu wiele, nie raz w glodzie,
  Ale czlowiek zyl w swobodzie
  O. nad bomby i kartacze
  Gorzej kiedy zona gdacze 
  Dzisiaj za to czlek w tartasie,
  Jakby w mlynie i w chalasie
  Lecz ja na to ostro stoj!
  Was do gory, mine stroj!
   Bo nad...

B. Piotrus. Piotrus.  a chodzino.
P. Mozesz sobie sama posiedziec.

        SCENA II        / B. i P./

B. A coz to uszow nie masz czy co?  Czy slyszales com cie wolala?
P. E. do pioruna i do kroc stu tysiecy fur beczek batalionow...
B. A ty bezbozniku, bezbozniku, a cicho. zaras mi cicho.  przeciec choc ras 
 z rozumem sobie pocznij
P. Ej. Jagna dosyc tego bo...
B. Co co?  no gadaj, gadaj.
P. Ej.  Nic, tak sobie.
B. Bo  widzisz moj Piotrusiu, kiedy sie ma w domu dziewuche, a kawalirowie 
 wedle niej zachodza, to trzeba przecie pogadac, naradzic sie...
P. Prawda, trzeba pogadac i naradzic sie...
B. Janek, zwyczajnie jak Janek, dobry chlopak, ale to nikiej ptak, zadnej w nim 
 stalosci, kaj oczy tam i pomyslenie, tam i kochanie.  Do tego Janek wielkie 
 mlodziarstwo, prawie dzieciuch jeszcze...
P. Prawda, Janek dzieciuch jeszcze...
B. I do tego wielki z niego obiezy-swiat, zima jak zima, ale wiosna, jak tylko 
 sniegi zleca, a Wisla zaszumi, to go nic w domu nie zatrzyma i zawsze 
 wloczy sie za Flisostwem...
P. O. ale niedlugo wroci...
B. A i z czegoz tak sie cieszysz? z czegoz radujesz.  Jabym rada zeby tam 
 gdzies w dalekim swiecie raz no zawsze pozostal, a do nas zeby sie nigdy nie 
 wrocil .
P. A bo patrz Jagos, Janek, Basia i Jozefek to cala rota do musztrowania.
B. AA to czyste skaranie z tem mustrowaniem: zamiast roboty, zamiast 
 pomyslenia, o gospodarstwie i wlasnym dziecku, to jemu wiecznie w glowie 
 siedzi tylko mustrowanie i mustrowanie. 
P. Tak... wiecznie mi siedzi w glowie tylko mustrowanie i mustrowanie. 
B. Czyste fiksum i warjactwo...
P. Moje Dziecko...
B. Ej.  dalbys pokoj i przypusc mnie choc troszke do slowa.  Juz taki z ciebie 
 gadula, ze az strach.
P. Ja? gadula....
B. Moj Piotrusiu, Urban mlynarz i personant i bogacz to rychtyczek dla naszej 
 Basi, bo to i urodne i potulne i nie chwalac sie wywianujemy uczciwie, jak 
 wypada po gospodarsku.  A Janek...
P. Ten bedzie dla Basi.
B. Kto taki? Janek? Janek?
P. Nie ot ten karabin.
B. Karabin?  A Boze kochany. co ten czlowiek wygaduje?  A to czyste 
 naslanie z temi karabinami.
P. Jagos. ...Karabin i zolnierz...

  SCENA III    / B., P., i I /

I. Ojcze Piotrze  Ojcze Piotrze.  Nowine, mam wielka nowine...
P. i B. Coz takiego, Coz takiego?
Ucieszycie sie, bo ja sie tak ciesze...  tylko sobie odpoczne.
B. Ale z czegoz, z czegoz, gadajze, slyszales?...
I. I nie domyslacie sie ojcze Piotrze, ani wy pani Piotrowa?
P.  Ba.
B. No gadaj, gadaj. - 
I. Oto  Janek wrocil z flisowki i wita sie z ludzmy...
P. Co Janek wrocil?  Mam wiec rote cala rote. -
B. A ty ladaco, ja ci tu dam przychodzic z takiemi nowinami.
I. No, No pani Babalino.
P. Poczciwy Janek.
I. Zapewne ze poczciwy, bo mnie przyniosl noz skladany, o. a dla waszej Basi
 chustke i powiedzial ze sie zaraz z nia ozeni.
B. A ty swacie zaraz mi sie wynos.  slyszales?
P. Jagos.  i coz ci winien dzieciuch?
B. Ja nie chce Janka dla Basi,  nie chce,  nie chce.  Ja chce Urbana.
P. Ale Jagos, ty bialoglowa, ty...
B. O.  gadaj, het gadaj, gadaj a mnie nie przypusc ani do slowa, gadaj, gadaj.
P. Jagos. bo do kroc stu tysiecy fur, beczek, bataljonow...
B. I czegosz batalionujesz, a ty czegoz sie smiejesz?
B. Spiew 2.
   To Boskie naslanie,
   To czyste skaranie.
   I kobieca dola,
   Prawdziwa Niewola.
    Gdysmy panieneczki,
    Tosmy kwiatuszeczki,
    Wtedy jak malina,
    Kazda jest dziewczyna.
   Prosze, zalicaja,
   Kochaja wzdychaja,
   Moja kochaneczko,
   O. moje sloneczko.
   A teraz trajkotki,
   Gaduly, szczebiotki,
   Klutnice, zrzedziarki,
    Bajbugi, nudziarki.
   Wiec boskie naslanie,
   To czyste skaranie.
   Bo kobieca dola,
   Prawdziwa Niewola. 

P. Jagos.  miejze rozum i pomiarkowanie.
B. To ja bez rozumu?  Otoz zeby ci pokazac, ze sie ty z rozumem ani 
 umywales do mnie, dzis jeszcze wszystko z Urbanem i z Basia zakoncze, 
 dzis, dzis tak dzis jeszcze, zeby pioruny bily jak drobny maczek, dzis zeby ci  glowa spuchla jak nitka, dzis, dzis i dzis zeby niewiem co, dzis...-
P. O.  rany.  ...
 

  SCENA IV    / I, i P./

P. Widzisz chlopcze, jaki to u mnie ciagly werbel domowy?
I. Widze...  te...  bodajcie...  to jest ze slysze.
P. Dla tego chlopcze nigdy sie nie zen.
I. Dobrze ojcze Piotrze, ale co prawda, to prawda, oto chwacko sie wam
 udalo z Pania Piotrowa.
P. Tak powiadasz?
I. A bo werbel domowy zrejterowal a my plac otrzymali.
P. Prawda, ale nie na dlugo.
I. I dla tego taki teraz jestem smialy, tak sie nic nie boje.
P. Cyt. - bo zona uslyszy -
I.  Oj. - Oj. -
P. Chlopcze.  Kiedy sie boisz kobiety, nigdy z ciebie niebedzie dobry zolnierz.
I. A niby pan Piotr to sie nie boi pani Piotrowej.
P. Ja mialbym sie bac kobiety?  tego werbla domowego?  Ja, a to mi sie 
 podoba...
I. Oj. pani Piotrowa.
P. Gdzie?  Gdzie?
I. Ej.  to mi sie zdawalo.
P. A ja tak sie...tak sie...
I. Przestraszyl?
P. Przestraszyl? ja? stary zolnierz?  A do kroc stu tysiecy...

SCENA V    / A, i B./

B. Tu siadz moje dziecko, a zawsze z rekoma przy jakiej robocie, zeby ludzie 
 wiedzieli, ze sie nie lubisz zabawiac prozniactwem.  Jakby Urban
  przyszedl, to badz dla niego z przyjaznia, cisnij czasem przychylnem
 okiem...
A. Ej.  kiedy strasznie dziwny, a taki  jakis smieszny, ze patrzyc na niego bez 
 smiania nie moge. -
B. A ty dzieciuchu, a tobie tylko potulnosc powinna byc w glowie, a nie 
 wysmiewanie.
A. Tak, latwo wam mowic, ale zebyscie mieli moje oczy i mojemi oczyma po 
 ludziach patrzyli...
B. To bym tylko po Urbanie pogladala, rozumiesz?
A. Ale, zapewne, juzbyscie chyba nie mieli roboty, bo to gadanina u niego Bog 
 wie jaka, niby szumienia wiatru miedzy drzewina, a do tego napuszy sie i 
 wydmie jak indor i chodzi-chodzi...
B. Ale dzieciuchu, z takiego personanta i tak sobie wykpiwac?  Widzisz.
 Urban juz nie patrzy na prostego chlopa i bylabys pania mlynarzowa a na 
 swiecie tytul moje dziecko to wiele znaczy.
B. Spiew 3. 
    Jak zostaniesz Urbanowa
    Naszej wioski mlynarzowa,
    Ludzie beda szanowali,
    I za nogi cie sciskali.
                               Kazdy przy tem uczci mowa
                               Zowiac pania mlynarzowa.
                               Na swiecie w szlacheckim stanie
                               Mowia ludzie jasnie panie,
                               Czasem tylko wielmoznuja,
                               Ale zawsze tytuluja.
                               I was ludzie w swojej mowie
                               Nazwa panstwo mlynarzowie.
  Przytem za nic cie nie zgania
  A bo bedziesz jakby pania
  I gdy kazdy uczci mowa
  Zowiac panie mlynarzowa
  Ja nieszczesna kobiecina
  Bede tylko Babalina.
 

B. Tak - tak moje dziecko, to nie tak w naszym prostym stanie.
A. Ej.  ja tam ani w pamieci nie mam Urbana - taki stary...
B. Ze nie furfant to i lepiej, bo juz ma statek i zawsze cie jednakowo bedzie 
 szanowal, a mlody choc przyjemniejszy dla oczow, ale zwyczajnie jak 
 mlody, zawsze mu z oczami pilno do drugich.
A.  A  dla czego wyscie poszli za mlodego?
B.  Dla czego? ... hm ... panie odpusc, bom glupia byla moje dziecko, bom 
      glupia, ale ty nie taka.
A. Ej. moja matusiu takutenka sama, gdziebym  ja smiala miec od was wiecej 
  rozumu.
B. Ho - Ho - Ho - w tem wydarzeniu moje dziecko to nie wadzi, moj Boze. 
  co to za rozum?  Jak to ona sobie dobrze pomiarkowala - no, juz musze isc - 
 jakby sie ojciec pytal, to powiedz ze nie wroce, az dobrze wieczorem, 
 musze wszystko tak poszykowac, zeby dzis odbyly sie zrekowiny z 
 Urbanem:  Juz ja sobie poradze i zeby tam niewiem co, tak musze, musze, 
 musze na swojem postawic. - Ho, ho - ho- niedoczekanie twoje zebys 
 odemnie wiecej mial znaczyc. - Poczekaj. - poczekaj - a ty Basiu nie 
 zabaczaj o domu... 
 
 

SCENA VI    / A. /
 

A. Urban. ... o. ... im zawsze tylko Urban w glowie, a on taki stary, a ja nie chce starego.  Janek to co innego.  O jakzebym sie cieszyla zeby juz wrocil z flisowki, ale tylko sama w sobie, nikt tego nie pomiarkuje, bo matusia sa jemu przeciwni. -  Ale co tam. co mi  po frasunku. - 

A. Spiew 4.
   Oj. prosta dziewczyna,
   To tak jak ptaszyna,
   Czy wieczorem czy z rana
   Spiewa sobie oj dana.
    Oj. da, da, dana, dana,
    O. da, da, da, dana.
   Chociaz dzieci wioski
   Miewaja swe troski,
   Jednak w polu czy lesie,
   Rosa spiewke oj niesie.
    Oj. da, ...
   Niechaj tam bogacze,
   Maja se palace,
   O my chaty drewniane,
   Na nich dachy slomiane,
    Jednak spiewam oj. dana i.t.d.
Ale coz mi z tego - bo chociaz ojciec nazywaja matusie werblem domowym, to rownie tylko jej sie rzadza rozumem.  Ej. co tam.  na niedziele ubiore sie w sliczny modry gorset, wezme spodniczke w kwiaty z galonem zlotym: - chustke przystroje w kwiatuszki co prawie same sie smieja, a korali wielkich jak groch cukrowy zawiesze pelna szyje.  Janek jak zobaczy to zgubi oczy w mojej urodzie, dopiero to bedzie uciecha.  zaczyna spiewac powyzsza spiewke i tancuje.

SCENA VII    / A, i U./

U. Basiu.  moja buleczko z marymonckiej maki ... U- u- u-u-m-tak?  Ej.  albo 
 to prawda? a to tylko tak z alternacyi do mnie. bo kazda plusk minusk, 
 chibaby glupia byla, zeby na ofiarowanie, moich sympatow, miala 
 odmownosc wyrazic 
A. Ale ja .....
U. A co nie powiedzialem? --- he- he- he- Nie kryj sie moj kotulku, smiej sie 
 smiej ja lubie kiedy smiejaczka ludzi ze mnie porywa: bo to jest 
 udowodnienie mojej adukacyi --- he-he-he mojej kondycyi bo to ho-ho.-
     nie tak latwo cudza gebe do uciesznosci otworzyc.  Nie jeden glodny chleba 
 a rownie bez niego musi sie obejsc.- tak i niejeden radby smiac sie a nie
 moze a ty widzisz he-he-he- smiejesz sie, bo to juz moja  taka natura, ze jak 
 tylko mlode oczy, plusk minusk jak twoje patrza na mnie, tak w mlodej 
 gebie smianie zaraz siada na jezyku he- he- he-, a widzisz he-he-he- 
A. A moj Boze drogi, co to smiesznosci w tym Urbanie. 
U. A widzisz moja Basiu, w malzenskiej ze mna kondycyj, to plusk minusk 
 cale zycie tak ci sie w gebie przepytluje.

U. i A.  Dwojspiew 5.
  U. W malzenskiej kondycyi
   W serca mego altercyi
   Bede jak ptaszek swiergotal  / bis.
   Cale zycie wiernie kochal  / 
    Tak jak golabeczek bialy,
    Co gruchocze dzionek caly,
    Kiedy luba golabeczka,
     Spieszy z pola do gniazdeczka,
    I ciekawie uszkiem slucha
    Co jej samczyk dziobkiem grucha.
     Bede chuchal,
     Bede gruchal,
     Sciskal nozki,
     I paluszki,
     Szeptal w uszka,
     Od serduszka,
     Dla Basieczki,
     Figieleczki.
   Wiec plusk minusk w takim stanie.
  Coz mi powisz?
A.   To Urbanie ze was niechce.
U. Mnie?
A. Tak jest ciebie.
U. Bedziesz u mnie jakby w niebie.
A. Niechce ciebie, niechce ciebie.
U. Ha- ha- ha- ha- nie wierze.
A. Ale wierz mi, mowie szczerze.
U. Ha- ha- ha- ha- nie wierze.
A. Ale wierz mi, mowie szczerze
U. W malzenskiej kondycyi
   W serca mego altercyi,
   Bedziesz zajadac buleczki / bis
   I jak snieg biale kluseczki /
    Maseleczko wonne swieze,
    Az skosztowac chetka bierze,
    Przerozne smaczne placuszki
    Rybki - prazuche - racozki
    I moldrzyki, kluski lane
    I pirozki zawijane.
     Pieczoneczki,
     Cukiereczki,
     I kurczatka,
     I kaczatka,
     Cielecinki,
     I zwierzynki,
     Kawke, mleczko
     I ciasteczko.
  Wiec plusk minusk w takim stanie
   Coz mi powiesz?
A. To Urbanie, ze cie nie chce.
U. Mnie?
 A. Tak jest ciebie.
U. Bedziesz u mnie jakby w niebie.
A. Niechce ciebie, niechce ciebie.
U. Ha- ha- ha- ha- nie wierze.
A. Ale wierz mi, mowie szczerze.
U. Ha- ha- ha- ha- nie wierze.
A. Ale wierz mi, mowie szczerze
U. W malzenskiej kondycyi
   W serca mego altercyi,
   Bedziesz jezdzic w jedynaczce / bis.
   Do kosciola, lub na tance.
    Na wizyty, na spacery,
    Sprzegne ci konikow cztery,
    Kazdy konik lebkiem kiwa,
    We wstazeczki strojna grzywa.
    A tu furman z bata pali
    Az sie ludzie beda smiali.
     Strojna w fioki
     W rozne loki,
     I w atlasy
     W zlote pasy,
     W zausznice,
     I w perlice,
     Bo cie zrobie,
     Pania sobie
 Wiec plusk minusk w takim stanie. Coz mi powiesz?
 A.  To Urbanie
    Ze cie nie chce
U. Mnie?
 A. Tak jest ciebie. 
U. Bedziesz u mnie jakby w niebie.
A. Niechce ciebie, niechce ciebie.
U. Ha- ha- ha- ha- nie wierze.
A. Ale wierz mi, mowie szczerze.
U. Ha- ha- ha- ha- nie nie wierze.

A. Ale wierz mi, mowie szczerze.
 Ale zapewne.  W malzenskiej kondycyi, Ja niepotrzebuje...
U. Albo to prawda.
A. Ale prawda, prawda.
U. Ale bajki - prawdziwosci w tem ani kasiolka?
A. Ale...
U. Daj pokoj - szkoda twojej slicznej buzi.  lepiej sluchaj co ci powiem do 
 twego rozumu.  Widzisz moja Basiu, kazda dziewczyna plusk minusk, musi 
 isc na ozenienie, a moje zastanowienie taka wyprowadza sobie gadke, ze co 
 bieda to bieda,  na wszystko tylko geba smakuje i sline lyka, a co bogactwo 
 to bogactwo, na co spojrzy juzcic jego, i zawsze czlek ma po czem zeby 
 dlubac.
A. A kiedy ja niechce i wole sline lykac jak w zebach z Urbanem dlubac, O....
U. Oj. ty, ty,- jak sie to jej w gardziolku przewraca he- he- he- o.  Masz ty 
 rozumek plusk, minusk do mego podobny, to wiesz, ze jak zostaniesz W 
 malzenskiej kondycyi Urbanowa, to bedziesz pania cala geba. Ho-ho-
A. Moj Urbanie tem mnie nie zwabicie, bo kiedy jestem w polu, a slonko tak 
 dogrzewa jakby zywy ogien padal z nieba, klosy pod sierpem chyla sie ku 
 ziemi, niby z modleniem ku niebu, a zniwiarki zawodza spiewanie ze az 
 ptaszkowie sie raduja, to tak mi wtedy wesolo, tak ucieszni ze radbym zeby  slonko nie zachcialo, zeby noc na dzien sie zmienicz.   A przeciec my wtedy  przy ciezkiej robocie, nie jeden tylko o chlebie i wodzie i zadnych 
 wymyslow niema  w naszem przystrojeniu. 
U. Madrze mowi hm. ... napchalas uciechy moja, Basiu w serce moje, jak maki 
 w worek, ale i w moim mlynie zabawki ci nie braknie.  Woda szumi, kola 
 trajkocza, kamienie skrzypia, pytel kolacze, ze plusk minusk czlowiek mysli 
 ze oszaleje:
A. A to nie lada zabawka.
U.  Tak to moja Basiu, a przytem pokarkuluj, ze suknia zdobi, a ludzie moja 
  jagodko nieraz wiecej suknia szanuja jak czleka.
A.  Ja nie taka jak ludzie.
U.  To sie wie-he-he-he- to sie wie, bo nie kazda ma taka buzie, taki nosek ---
 takie oczy -- no-no-nie boczkuj sie, bo pamietaj, ze: 

U.    Spiew 6 
                                     Chociaz na zaloty
                                      Stracilem juz zloty,
                                      I tak mi jej niechca dac.
                                      Dadza ci ja dadza,
                                      Sami  przyprowadza,
                                      Nie trzeba sie frasowac.
                                       Stracilem i talar,
                                       Ledwom nie oszalal,
                                       I tak mi jej nie chca dac.
                                       Dadza ci ja .....
                                       A na swiety Jacek,
                                       W Warszawie jarmarczek,
                                       Teraz ci ja chca juz dac.
                                       A ja tez jej niechce
                                       Wedle innej drepcze,
                                       Trzeba bylo wtedy dac,
                                       Kiedy ja sam chcial ja brac.

A. A to drepczcie, nie zaboli mnie o to glowa.
U.  Oj. -- ty, ty -- zazdrosnico -- zazdrosnico.
A.  Ja, zazdrosna? --- i o Urbana?
U.  No to sie wie.
A. A chybabym nie wszystko dobrze miala w glowie.
U. Figlarka ---  figlarka ---  ale moja Basiu dyskuruj my jak wypada.
 Widzisz.....
 

    SCENA VIII / A., U. i I. /

I. Panie Urbanie: przyslali po was, zebyscie zaraz szli do domu, bo tam czeka
 na was pani Piotrowa.
U. Pani Piotrowa? --- ide---ide---  A ty Basiu pamietaj o mojej alternatywie i 
 sympatach serca i o przefiltrowaniu slow moich przez swoj rozumek, aby 
  kapka za kapka jak w alembik spadalo uweselenie w serce moje.
I. A to madry czlowiek, jak gada, jak gada?. to ciezko rozumiec. Ale wiesz 
 Basiu , ze  Janek powrocil.
A. Powrocil?. o moj zloty Jozefku ... ale coz mi z tego kiedy Urban....
I. Co tam Urban. 
A. Ale matka.
I. Co tam matka. Pan Piotr powiada, ze my dzis z werblem domowym wielka
  wygrali batalia i jak pan Piotr krzyknal:  ej. do stu tysiecy fur beczek....
  oj. ....
A. Coz takiego?
I. Ej. nic, myslalem tylko ze idzie werbel domowy.
A.  Widzisz, ze i ty sie boisz, a coz dopiero ja biedna dziewczyna .
I. Ja sie boje? ja stary zolnierz? do kroc stu tysiecy....
A. Coz tez pleciesz? ty stary zolnierz?
I. To ojciec Piotr tak powiedzial.
A.  Jozefku , czy tu przyjdzie Janek?
I. Przyjdzie - przyjdzie-  I dopiero bedziemy sie mustrowac, zobaczysz.
A. Ej.  mnie o mustrowanie nie idzie.
I. Moja Basiu - ojciec Piotr powiada, ze zolnierz i  karabin. .....
A. No coz dalej?
I. A juz nie wiem co dalej. bo ojciec Piotr nigdy tego skonczyc tego nie moze, bo
 werbel domowy jak zawerbluje, tak utnij szyje.
J. Witajcie Andrzeju, witajcie.
I. To Janek, zaraz sprowadze ojca Piotra, to sie dopiero ucieszy.

SCENA IX  / A. i  J.  /

A. Janek ....  moj jedyny Janek ....  tak dawno go niewidzialam .... niepoczciwy.
J. Basiu , moja jedyna Basiu ....  ale co tobie? 
A. To  tys juz wrocil?
J. Wrocilem ... ale bodajem byl do wsi nie trafil ....
A. A to znowu co nowego?
J. A bo ja do ciebie juz nie ide, ale lece na skrzydlach, a ty ....
A. I kiedyz znowu zbieracie sie na orylke? 
J. Basiu . czy ci sie juz naprzykrzylem?
A.  Ja  tego nie mowie, ale wiem ze ci w swiat zawsze pilno.  Tam tylu ludzi, 
 a  tu ...
J. Basiu moja jedyna.
J. Spiew 7.
                                        Chocbym ja jezdzil po dniu po nocy.
                                        Chocbym wypatrzyl po swiecie oczy,
                                         Tobym nie znalazl takiej dzieweczki 
                                          Nawet podobnej do mej Basieczki.
                                                       Bo jako roza miedzy kwiatami
                                                       Taka jest Basia miedzy dziewkami,
                                                       Jeno ze Basia ze mnie sie smieje,
                                                       Gdy ja z kochania za nia szaleje.
                                             A jak jest ciemno i straszno w nocy,
                                             Kiedy gwiazdeczki nie ma na niebie,
                                             Tak straszno w duszy Basiu bez ciebie,
                                             Choc tylu ludzi widza me oczy.
                                                        I choc jak ptaszkow ludzi na swiecie,
                                                        Jak gwiazd na niebie mnie pusto przecie,
                                                        Bo tam nie widze jednej gwiazdeczki,
                                                        Mojej zlocistej slicznej Basieczki.
A. Janku, to ja twoja gwiazdeczka?
I. I gwiazkeczka i wszyscy ludzie i moje uweselenie.
A. I coz z tego kiedy mnie chca wydac za .... Urbana.
J. Za  Urbana?
A. Ojciec jak ojciec ,  ale matka....
J. A ty Basiu?
A. Ja? ....  sama niewiem ...
J. O.  moja Basiu, ja cie tak bede szanowal , tak bede dla ciebie z przy-
 chylnoscia, ze ..........ze ......... Boze moj...
I. Chodzcie ojcze Piotrze, chodzcie.

SCENA  X    / A., J., I., i P.  /

I.  O. widzicie.
P. Janku poczciwy.
J. Ojcze Piotrze.  kochany ojcze Piotrze.
P. No Bogu dzieki, ze wrociles,
I. Dopiero sie to bedziemy mustrowali.
P. Prawda -  ale ....
I. Werbla niema w domu ,  werbluje teraz u Urbana.
P. Bogu dzieki.  -  No chlopcze i coz tam widziales nowego?
B. Chodzcie Urbanie, chodzcie, nic sie nie frasujcie.
I. Ojcze Piotrze bebnia na alarm.-
P. Powiedz ze do szturmu i na poddanie sie.-

  SCENA   XI / ciz sami i B. I U. / 

U. Ja wiem ze moja edukacja ..... on tu?
B. Juzes to wrocil?   Patrzajcie jaki  pospieszny.
J. A  juz i przyszedlem powitac najpierw pania Piotrowa.-
U. Plusk minusk zmysla,  bo przeciec wyscie nie Basia.
B. A  i coz ty stary siedzisz tu jak niezywy? czy zapomniales cosmy ze soba
 mowili?
P. Jagos, moja Jagos....
B. Niewykrecisz sie przedemna, nie wykrecisz, ja nie taka prostaczka jak
 myslisz, we wszystkim mam lepsze od ciebie zastanowienie.-
P. Jagos, do pioru......
B. Ja  wiem com Jagna i .....
I.  I  werbel domowy.
B. A ty dzieciuchu , ty ladaco, ty....
U. Niech na was plusk minusk obsadowi sie uspokojenie, bo ja wnet pokaze
  temu mlokosowi ,  co to znaczy adukacja.
B. Dobrze, - dobrze -
U. No  i  coz  wy  flisowie?  he? 
J. A  coz zawsze ostro i wesolo.
U. Albo  to prawda?
J. Co  myslicie ze nie?  o widzicie.-
J. Spiew  8 
                                         Nuz zywo w hopki.
                                          Zwawe parobki,
                                          Z  dziewkami w kolo,
                                          Tanczcie wesolo.
                                              Chor.   Z gory nozkami
                                                             I  podkowkami ,
                                                             Bo my flisowie,
                                                             I  orylowie.
                                       J.  Nuz zywo w hopki.
                                             W  stodole snopki.
                                             W karczmie dzieweczki,
                                              Niby sarneczki.
                                                      Chor.  Z  gory ....
                                      J.    Hejze chlopaki
                                              Zuchy, junaki.
                                              Pec, pec nozkami,
                                              I  podkowkami
                                                       Chor.  ostro wesolo
                                                                     Dalej  w  okolo
                                                                     Bo  my  flisowie 
                                                                     I  orylowie. 
U. Tak sie to mowi, ale rownie profesja swoja piechota az plusk minusk z 
 Gdanska prowadzic,  to przyjemnosc pietami wylazi.  Bo co mi to znaczy 
 orylstwo?
J. Co znaczy orylstwo? to najucieszniejsza rzecz na swiecie.  My stojewa 
 przy drygawkach,  wisla szumi, a  tu gdzie  spojrzysz nowa dla oczow 
 uciecha.-  Plyniewa, tu bor sie czerni jak w szeregach zolnierze ....
P. Jak  zolnierze.- poczciwy Janek.
J. Tam znowu daleko, wisza obloki i zdaja sie jakby gory, jakby kryla w 
 sobie jaka swietnosc, a wszedzie pusto, cicho i tak markotne, jak w 
 pomysleniu u czleka, kiedy mu dawnosc do mysli przychodzi.
B. Oj. ta dawnosc to najgorsza.- Jakiem byla dziewucha ...
P. Tos  nie werblowala  jak teraz, tylko jak najsliczniejszy kwiatek dziwi-
 las ludzi uroda.
B. Poczciwy Piotrusiu, chociaz  zawsze walczysz przeciw mnie. 
J. Tu znowu  widac wsie, dwory i koscioly gdzie niegdzie stoi na uboczu 
 chalupka w opuszczeniu, jak sierota na szerokim swiecie ....
I. To jak ja , ni ojca ni matki.
B. No cicho, cicho, bo sieroctwo to najgorszy dopust  Bozy.  My ci 
  bedziemy ojcami.
J. My przygladamy sie temu, jaki taki westchnie serdecznie albo 
 smutnie zaspiewa, inny wesola wyprowadzi spiewke, a tu drygawki 
      plusk- plusk- plusk - co wyjrza z wody, to sie zasmieja  slonkiem  i
    orylskie wolanie idzie od galaru do galaru - waracha od ladu, waracha. 
    jakbysmy i z Wisla i z calem, swiatem w rozgadki wchodzili.
A. Matusiu , mnie tak jakos smutno ....
J. A przy ognisku jak w nocy zasiadziemy, co to roznego ciekawego 
 gadania co smiechu, co spiewania.  Boze moj jedyny.  choc cala noc 
 siedziec i  sluchac. Tylko posluchajcie.

J.   i  Ch .  Spiew 9.

                                                     Hej.  ty wislo modra rzeko
                                                               Pod lasem.
                                                      A mam ci ja pek fujarek 
                                                               Za pasem 
                                                      A jak ja ci na fujarce 
                                                               Zagraje 
                                                      Uslyszy mnie moje dziewcze
                                                               O staje.
                                                       Nasza Wisla modra rzeka
                                                               Niby kwiat.
                                                       I plynie se het daleko
                                                               W obcy swiat. 
                                                       I plynie se het daleko
                                                               Az w morze.
                                                       Co tak czarne, niby rola 
                                                               Moj  Boze.
                                                        Hej dziewczyno, hej kalino,
                                                                 Nieplacz mi.
                                                         I oczkami jak gwiazdkami 
                                                                  zaswiec mi .
                                                          Bo flisowie juz wracaja
                                                                  Waracha.
                                                          A tu echa powtarzeja 
                                                                   Waracha.

P. Chlopcze kto ciebie tak spiewac i mowic nauczyl?
J. Kto? a kto nauczyl ptaka spiewac i fruwac po powietrzu?
U. Plusk  -  minusk  - plusk  - minusk,  to nie zarty, gotow mnie mlokos 
 odsadzic.
B. O trzeba z Urbanem konczyc.  bo by sie dziewusze moglo na piekne w 
 glowie przewrocic. Pojde teraz po przyjaciolki, to mi w swataniu 
 dopomoga.  Z oczami pamietaj statkowac. A ty stary miej przecie swoj 
 rozum nie mlokosi, nie mlokosi  bo u was zolnierzyskow  to pomiarkowanie 
 czasem gorsze jak w dziecku. Pamietaj, pamietaj co mowie.
P. Jagos .....
B. Nie dlugo wroce i Basie wam oddam jak swoja - tylko niedajcie sie 
 nikomu zakasowac i sluzcie dziewusze po kawalirsku.
U. Dobrze, dobrze - nie w ciemie mnie bito. plusk minusk ...
P. Ej. do kroc stu tysiecy fur beczek batalionow.

SCENA XII  / Ciz sami bez B. /

I. Ej.  do kroc stu tysiecy.... widzisz ojcze Piotrze jak sie to nas pani Piotrowa 
 zlekla - ho  -  ho-.
P. O. bo ze mna nie ma zartu.
I. Tak , sad, wojenny, kula w leb, albo do kozy.
P. Oj.  ty - figlarzu: - ty urwipolciu, z ciebie moglby byc zolnierz. -----
I. Na ramie bron. prezentuj bron.
P. Do ataku bron.
I. Ah. ojcze Piotrze miales nas nauczyc jak sie to idzie do ataku.
P. Jak sie idzie? kolumna scisniona....
P. Spiew  10 
                                         Wojsko staje rowniusienko 
                                         W dlugie linie prosciusienko, 
                                         Traby graja, bebny hucza,
                                         Bagnet blyszczy, lance frucza.
                                                  A my naprzod ostro smialo,
                                                  Idziem w spiewie jak przystalo,
                                                  Na zolnierza  i to zucha,
                                                  Choc kolumna ogniem bucha.
                                          Dalej naprzod, dalej w konie,
                                          Kazde oko mestwem plonie,
                                          Blyszcze strzaly, dym huk wrzawa,
                                          A zwycieztwo wienczy slawa.
        Tak moje dzieci moze to was juz nudzi, potem smiejecie sie ze starego
          zolnierza.
Wszyscy: O nie  ,  o nie. - my tak kochamy ojca Piotra, a my tak lubimy uczyc 
  sie musztry.  Moj ojcze Piotrze, naucz nas jak to sie idzie do  ataku. 
P.  Czy to tylko prawda?
W-- scy  Prawda -- prawda.
P.  No to ....  tylko coz kiedy was malo.
I. A to i Urbana wezmiemy.
W-- scy   Urban.  --  Urban.-- moj Urbanie -- moj Urbanie.
U.  Ale co wam w glowach, ja zas mam sie musztrowac?
I.  Urbanie zrobcie to dal Basi.
A.  Moj Urbanku....
U. Basiu.  dla ciebie chocbym mial na glowie maszerowac a nogami wywijac 
  jak karabinami, to plusk minusk.  dla ciebie nie ma zadnej impetycznosc.
 Tylko....
I. Idzie wam o pania Piotrowa?
U. Plusk minusk, jakoby zobaczyla ze ja sie mustruje....
P. Ej. do kroc stu tysiecy ... ale dajcie pokoj, jakby kto zobaczyl to 
 powiedzialby, zesmy powaryowali.  Z  reszta niech smieja sie ludzie z 
 dziwactwa starego zolnierza, dalej wiec dzieci.
U. Dzieci?.... piekne dziecko, ale Basi musze sie nadslugiwac .... ona 
 stokroteczka  tak pieknie prosila moj Urbanie, moj Urbanku moje 
  ciasteczko kochane.
P. -czesto / Cicho rekruty/
P. Rowno i smialo.  Spojrzenie zolnierskie. Urbanie. glowa do gory, a nogi?
 jak nogi trzymacie?
U. Bo ja....
I. Cicho.
U. Oj.
 I. Zolnierzowi nie wolno mowic w szeregu.
P. A  jak wy patrzycie Urbanie? Co to za spojrzenie?
U. Ale  bo....
A. Cicho Urbanie, bo sad wojenny i kula w leb.
P. Bacznosc. krok zwyczajny marsz. marsz.
 Krok nierowny stoj. stoj.
W  -- scy.   To Urban  --  To Urban.
U. To Urban-- To Urban -- dajcie mi pokoj.
A. Moj Urbanku, jeszcze chwilke.
U. Moj sliczny golabku trzeba zostac bo tamta trajkotka kazala zebym jej
  sluzyl po kawalirsku. Konstrukcja mego serca zostaje moja jagodko.
A. Dziekuje, niezapomne tego Urbanowi.
P. Cicho rekruty. nieogladac sie, bo zolnierz nic nie widzi, nic nie 
 slyszy, tylko swego dowodce. Trzymac sie prosto, bo tak wygladacie jak 
 baby, jak moja zona kiedy werbluje.
B. Jak ja kiedy werbluje? a kiedy to slyszales zebym werblowala? Czy to ja
 dobosz albo beben czy co? Slyszales, gadaj mi zaraz.
U. To dopiero beda termedyje.
P. Jagos....
B. A wasan co dokazujesz?
U. Ja nic nie widze, nie slysze, tylko swego dowodce.
B. Swego dowodce?  czy ten czlowiek oszalal?
U. Pani Piotrowa....
B. Taki stary i glupie dziecko bawic sie w zolnierzy?
U. Czym stary, czym mlody, to nie wchodzic w to, alem nie trajkot jak asani
 plusk minusk.
B. To takie masz dla mnie uszanowanie? otoz kiedy tak nie dam ci Basi - nie
 dam - nie dam.
U. Mniejsza o to - mniejsza o to - bo jablko pada niedaleko od jabloni.
 Jak by wiec miala miec gebe taka werblowke jak wasza, tobym ja wlozyl
 pod kamien i starl na miazge.
B. Nie dam Basi -- nie dam --- nie dam.                                                                                      
U.  Na miazge, na miazge.
B. Smiej sie smiej i zamiast sie ujac za poniewierke zony, to ty sie
 smiej, het. sie smiej.
P. Jagos.....
B. Stary i zaprzata sie mustrowaniem......
P. Jagos, zolnierz i karabin... 
B. Z toba  i z Urbanem, to bedzie czterech oslow --- rozumiesz?
P. Jagos, ustatkuj sie, bo...
U. Bo .... plusk minusk....
B. Zebym choc ziecia miala, to by sie przecie ujal za mna ....
P. O ho. nie dostaniesz go nigdy, bo ja nie pozwole.
B. Co? -- ty? ty nie pozwalasz ty --- ty? Janku masz Basie.
J. Basia moja? Basiu, moja zlota Basiu?
P. Janku, --- warjacie, co tobie po zonie?
J. Kiedy pani Piotrowa kaze....
P. Prawda ..... zapomnialem ....
P.   i B.   Niech was Bog moje dzieci blogoslawi.
B. A co nie mam ziecia?
I. Wiwat.  Panstwo mlodzi -- Urbanie krzyczcie wiwat.
U. Kiedy z altercyi.... z sympatow mojego serca .... nie moge...
P. Jagos wiec z nami zgoda? Traktat zaczepny i odporny?
B. A co to znaczy?
I. A to, ze pan Piotr bedzie odpierac jak pani Piotrowa go 
 zaczepi.
B. A ty dzieciuchu. no, zgoda moj Piotrusiu, tylko.... nie nazywaj mnie 
 werblem domowym....
P. Dobrze moja Jagos, ale ze sie tak wszystko konczy, tak mi razno, zebym
 i wyskoczyl.
I. Ojcze Piotrze, teraz juz wam nikt nie przerwie, skonczciewiec te --
 " Zolnierz i karabin"....
P. Hm ..... hm.... no- no-to potem.
J. Spiew 11.
                                          J.    Jakze szczerze sie raduje,
                                                 W krotce Basie ucaluje,
                                                  Oj. bo mila jest dziewczyna,
                                                  Gdy swiergocze jak ptaszyna.

                                          P.     Gdy dziewczyna jak kalina, 
                                                  To swiergocze jak ptaszyna,
                                                    Ale wnet to swiergotanie,
                                                    Zamienia sie w werblowanie.

                                           B.     Jak do stroju sa kwiateczki,
                                                    Tak dla chlopcow sa dzieweczki,
                                                    Tylko badzcie poczciwemi,
                                                    To werblowac nie bedziemy.

                                           U.     Z uciechy sie kazdy smieje,
                                                    A ja ledwo nie szaleje,
                                                    Bo plusk, minusk .....z alternacji
                                                    Oj. .... dostane palpitacyi....

                                            I.     Pan Piotr cieszy sie i smieje
                                                    A Urban w zlosci szaleje,
                                                    A wiec do kroc stu tysiecy ....
                                                    Oj. niepowiem nic juz wiecej.
 

                     KONIEC