( PASTERZE -Wojtek, Józek,
Szymek, Tomek w polu - jedni leżą,inni siedzą lub stoją rozmawiając
ze sobą - muzyka przygrywa cicho na instrumentach)
Diabeł-Lucyfer
(w ubiorze wędrowca WCHODZI):
Łaskawi ludzie ,raczcie wybaczyć,
Że późną porą ,śmiem o gościnę
Prosić Was grzecznie.
Józek
Gdy gość w dom wchodzi,
Bóg z nim przychodzi.
Diabeł
Dzięki ci szczerze ,pasterzu złoty.
Jestem podróżą bardzo zmęczony;
Chciałbym odpocząć .
Józek
Skoroście Panie drogą zmęczeni,
To raczcie z nami pójść do zagrody.
Tu szczere pole .Tu nic nie mamy.
Diabeł
O,nie potrzeba, życzliwi ludzie!
Mnie za posiłek i pokrzepienie
Starczy wesoła z wami zabawa.
Bo jak widzę, dzielni chłopcy,
Smutku zda się nie lubicie.
Skrzypiec, basów i klarnetów
Dla parady przecie z sobą
W pole na noc nie nosicie.
Nuże grajki-grać wesoło
Skocznie ,dźwięcznie - a od ucha.
Wy zaś chłopcy, zuchy w zucha
Dalej w tany,razem wkoło.
Józek
Owszem Panie, gdy tak chcecie.
(PASTERZE USTAWIAJĄ SIĘ DO TAŃCA)
Diabeł (do
publiczności):
Dobrze,dobrze,niechaj grają,
Niech tańcują tu do rana!
Niech przegrają,przetańcują
Tę przeklętą noc dzisiejszą.
Kiedy w stajni, tuż opodal
Murów miasta Betlejemu,
Mesjasz na ten świat przybędzie.
(do pasterzy):
A mnie chłopcy nie weźmiecie?
Józek
Owszem Panie,proszę stanąć
W pierwszej parze!
(Muzyka zaczyna grać krakowiaka-pasterze
tańczą i diabeł tańczy)
Diabeł (po
tańcu):
Ładnie chłopcy i wspaniale-
Rozumiecie czym jest życie !
Tańce ,śpiewy i zabawy-
To treść życia! Reszta głupstwo!
Macie chłopcy,
(Rzuca pasterzom garść pieniędzy)
Józek
Pan tak dobry,niechaj żyje!
Wszyscy
Hurra! Wiwat! Niechaj żyje!
Diabeł
Jeszcze wkoło, a wesoło!
Dalej w tany, w szał radości
Póki starczy sił młodości!
Józek
Ano chłopcy, Wola pana,
Aby tańczyć , aż do rana!
(Znowu tańczą- diabeł w pierwszej
parze)
Józek
(po tańcu)
Dość na dzisiaj, bracia mili
Północ chyba już minęła.
Na spoczynek iść już pora.
Szymku dzisiaj ty do rana
Nad trzodami czuwać będziesz.
(Szymek wychodzi-PASTERZE UKłADAJĄ
SIĘ DO SNU)
Wojtek
(do diabła):
Jeśli wasza wola Panie,
Tu sukmany wam rozścielę
Diabeł
O,dziękuję, ja na boku
Gdzieś pod drzewem zdrzemnę sobie.
(Wychodzi)
(Pasterze zasypiają - ten i ów zasypiając
coś przemówi - lekkie chrapanie w oddali słychać głos fujarki)
******************
(Diabeł wraca ostrożnie - bada,
czy pasterze już zasnęli)
Diabeł
Znakomicie , już posnęli
Nie na darmo ich trudziłem
Śpiewem, graniem i tańcami.
Śpij jaszczurcze, gadzie plemię!
Abyś okiem nie widziało
Ani uchem nie słyszało
Jak Najwyższy w ludzkim ciele
Z nieba dziś przychodzić będzie.
(W głębi ukazuje się Archanioł
wsparty na mieczu)
Archanioł
Lucyferze !
Diabeł
(w stronę widzów)
Ktoś mnie woła po imieniu!
Głos ten dreszczem mnie przejmuje,
On mi znany!
(Zwraca się do Archanioła)
Kto ty jesteś, co na mieczu wsparty
Na mnie patrzysz groźnie ?
Archanioł
Masz przed sobą Archanioła
Co ślubował Najwyższemu
Służbę wierną, wiecznotrwałą
Diabeł
Stojąc przed tobą Panie jasnolicy
Nic się nie lękam gniewu źrenic
twoich.
Choć idziesz ku mnie gorejący chwałą,
Czoła przed tobą nisko nie pochylę.
Archanioł
Milcz,ojcze buntu i wszelkiego
kłamstwa!
Diabeł
Tobie to raczej by zamilknąć trzeba,
Boś jest w niewoli Najwyższego
w niebie!
Archanioł
Ja nie znam więzów hańbiącej niewoli!
Ma pierś oddycha wolnością promienną!
Bo Najwyższemu tylko usługuję.
Jeżli mam więzy - to z prawdy poznania
Jeżeli służę to - z czystej miłości.
Ciebie natomiast nienawiść i pycha
Trzyma w kajdanach hańbiącego buntu.
Jam więc zwycięzcą - ty zaś pogromiony.
Diabeł
Ja pogromiony? To są dawne dzieje.
Dziś Najwyższego zwyciężam na ziemi.
Archanioł
Kłamstwem zdołałeś uwieść rodzaj
ludzki,
Lecz słowo Boga na ziemi zrodzone,
Miłością swoją wydrze ci go znowu.
Ci oto prości, co śpią tu spokojnie,
Synami Boga dzisiaj jeszcze będą.
I pokłon oddadzą złożonemu w żłobie.
Diabeł
O,mój Panie jasnolicy,
Nigdy na to nie pozwolę.
Gdyby w żłobie złożonemu
Pokłon oddać zapragnęli,
To ja serca ich zaleję
Wątpliwością i niewiarą,
By na twe przymilne słowa
Wzywające ich do Stwórcy
śmiechem wzgardy i szyderstwa
W twoje oczy ci parsknęli(skrót)
Archanioł
Próżne twoje gniewy, szały,
Ponad tobą jest Pan w niebie.
Z Jego woli tu przychodzę,
By sprowadzić ich do szopy,
Gdzie Zbawiciel świata leży.
Zatem w imię Najwyższego
Odejdź precz stąd,bo Pan z nimi.
Diabeł
(na uboczu):
Jak mi ciężko zdzierżyć jemu,
Bowiem w imię Najwyższego
Odejść precz mi rozkazuje....
(wychodzi)
Archanioł
Błogosławieni jesteście pasterze,
którzy nie znacie w sercach swoich
zdrady,
bo jeszcze dzisiaj,oczyma swoimi
Boga i Zbawcę ujrzycie na ziemi
(wychodzi)
*********************************
Chór Aniołów (
za sceną):
Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi:
Wstańcie pasterze Bóg się Wam rodzi.
Czym prędzej sięwybierajcie,
Do Betlejem pośpieszajcie.
Przywitać Pana
(Zapala się gwiazda)
Tomek (budzi
się, widzi gwiazdę)
Wstawajcież bracia!
Przemówże przecież który,
Bo ja wprost umieram
Od wielkiego strachu.
Oto coś takiego,
Jak słońce jasnego,
Świeci na niebie.
Wojtek
Śpij szalony,co tak wrzeszczysz?
Co za troska tak cię gniecie,
Że majaczysz jak w gorączce.
Wszak ci tylko się przyśniło
Iżeś widział słońce!
Tomek
Tylko,Wojtek,otwórz oczy,
Przetrzyj dobrze je rękawem.
A ten widok tak uroczy
Ujrzysz sam niebawem (szarpie go)
Wojtek
Gdzie ta łuna, gdzie to słońce?
Tomek
Tu ,w tej stronie,czy nie widzisz?
Może także jesteś głuchy?
Takie cudne słychać pienie,
Z nieba lecą jakieś duchy!
Wojtek
Prawdę mówisz! O la Boga!
I mnie także chwyta trwoga.
Hejże Józek! Wstawaj!
(Szarpie go za ramiona)
Tomek
Zbudź go wodą,albo kijem,
Bo śpi jak zarżnięty,
Nic nie wiedząc co się święci,
że uciekać trzeba!
Wojtek
(uderza go mocno ręką po ramieniu)
Gwałtu rety!Wstawać!
Bo nad nami zguba!
Józek, trudno zbudzić ciebie!
Patrz, co się dzieje na niebie!
Uciekajmy jak możemy ,
Bo w tym ogniu zgorzejemy.
(Wszyscy z przerażeniem
szykują się do ucieczki.
Szymek wchodzi - spogląda spokojnie
na niebo)
Szymon
Strachać chłopcy się nie trzeba.
Ten tak dziwny ogień z nieba
Szkody nam tu nie wyrządzi,
Bo nim wyższa siła rządzi.
Aniołowie całą falą
Lecą ku nam tu w płomieniach.
A ich skrzydła się nie palą.!
Wszyscy
Już są blisko!Tuż przed nami!
I śpiewają tak prześlicznie!....
(rozchodzą się na boki i klękają.
Wchodzą aniołowie- 1&2 oraz
jeszcze dwóch)
Aniołowie
(śpiew - kolęda Wesołą nowinę...)
Wesołą nowinę ,bracia,słuchajcie
Niebieską dziecinę z nami witajcie
Pasterze (śpiew)
Jak miła ta nowina
Mów, gdzie jest ta Dziecina,
Byśmy tam pobieżeli - i ujrzeli.
Aniołowie (śpiew)
Panna porodziła Boskie Dzieciątko!
W szopie położyła to niemowlątko.
Pasterze
(śpiew)
Jak miła ta nowina
Mów gdzie jest ta Dziecina,
Byśmy tam pobieżeli i ujrzeli.
Aniołowie
(śpiew)
W szopie pod Betlejem Ono znajdziecie
Tam śpieszcie powitać to Boże Dziecię.
Pasterze
(wstają z klęczek):
Jak miła ta nowina.
Już wiemy gdzie Dziecina;
Chętnie tam pobieżemy i uczcimy.
(Nadchodzi Diabeł)
Diabeł
(do publiczności):
Kość niezgody wśród nich rzucę
I zwątpieniem ich zarażę.
Wojtek
Jasny panie czy widziałeś
Rzecz niezwykła się zdarzyła.
Diabeł
Nic takiego nie spostrzegłem,
Chociaż nie zmrużyłem oka.
Wojtek
Nie spostrzegłeś? - Dziwne rzeczy.
Jeśli tak, to ci opowiem:
Najprzód w stronie Betlejemu
Jasność wielka się zjawiła.
Diabeł
Snadź był pożar w tamtej stronie.
Tomek
Ależ gdzież tam jasny panie,
Od początku to widziałem;
To nie była zwykła łuna,
Ale światło najcudniejsze.
Pożar nigdy tak nie płonie!
Wojtek
A do tego aniołowie
Tu ze śpiewem przylecieli,
Miłe wieści nam przynieśli
O Dzieciątku narodzonym
W pobliskiej stajence.
Diabeł
Aniołowie?...Wieści o Dzieciątku?...
Może wam się tylko śniło
I wzięliście sen za jawę.
Tomek
Ja nie we śnie,lecz na jawie,
Ową jasność zobaczyłem!
Oni również już nie spali,
Gdy anieli do nas przyszli.
A ich śpiewy o Dziecinie,
A kapela taka dźwięczna,
Że aż w sercu radość rosła.
Może i to we śnie było?....
Ej mój panie ,mnie się widzi,
Że wy innej niż my wiary
Wojtek
Prawdę Tomek wam powiada.
Zatem w drogę! Do Dzieciątka!
Wszyscy:
W drogę,w drogę! Nie czekajmy!
Diabeł
Ja innego jestem zdania.
Może prawda,co mówicie,
Ale może też i złuda.
Przeto najroztropniej będzie,
Gdy czas jakiś zaczekacie.
Gdy naprawdę tam w Betlejem
Zaszły dzisiaj jakieś dziwy,
To z pewnością wieść ta wkrótce
Głośna stanie się po świecie.
Więc kapłani, starsi ludu
Z Jeruzalem się wybiorą,
Rzecz zbadają i objaśnią.
Wtenczas, gdy się rzecz wyjaśni,
Będzie można iść z pokłonem.
Pasterze
(kilku naraz):
Dobrze mówi-zaczekajmy!
Pasterze inni:
Źle powiada-nie czekajmy
Szymon
Widzę, że się nie zgodzimy,
Lecz na szczęście Bartosz idzie,
On nam może co poradzi.
Bartosz
- stary pasterz (wchodzi)
Pokój z wami moje dziatki.
Co takiego u Was zaszło,
że się kłócić mi zdajecie?...
Wojtek
Jasność wielką widzieliśmy.
Tomek
I aniołów żywych z nieba...
Bartosz
Światło wprawdzie sam widziałem
I słyszłem jakieś śpiewy.
Lecz ,gdy chodzi o aniołów
To nic o tym nie wiem...
Wojtek
Wszyscy tu ich widzieliśmy!...
Bartosz
I cóż oni tu robili?
Tomek
Oznajmili, że w Betlejem
Dziecina się narodziła -
Zbawicielem ją nazwali.
Szymon
Tylko widzicie Bartoszu
Nie możemysię pogodzić
Co uczynić teraz mamy.
Bartosz
O cóż to wam dziatki chodzi?
Szymon
Bo widzicie, jedni, żeby iść -
radzili.
Diabeł
I bez pieczy swoje trzody
Na dzień cały pozostawić!
Szymon
Drudzy znowu chcą zaczekać
Jak nam jasny pan doradza.
Diabeł
Zdrowy rozum tak dyktuje!
Tomek
Lecz wy panie go nie macie!
Szymon
Wy, Bartoszu, cóż radzicie ?
Bartosz
Widzę, że prawdę mówicie,
Lecz chwileczkę poczekajcie,
Aż człek wszystko wymiarkuje.
Tylko usiąść mi pozwólcie
Szymon
Podać stołek dla Bartosza.
(Przynoszą prosty stołek lub klocek.Bartosz
siada ,a pasterze obok niego siedzą
lub stoją;diabeł na boku)
Bartosz
(potrząsając długą brodą):
Z tego coście mi mówili,
Z tego,com w bibliji czytał
I com słyszał od praojców
To się wszystko na to składa,
że to dzisiaj w Betlejemie
Mesjasz się nam narodził.
Tomek
Wyjaśnijcie nam to wszystko.
Bartosz
W pieśniach naszych tak to stoi:
(śpiewa na melodię: W dzień Bożego
Narodzenia):
Ewa złego narobiła
Kłopotu nas nabawiła;
Z wężem w raju rozmawiała,
Jabłka z drzewa skosztowała
I zgrzeszyła.
Pasterze
(powtarzają):
Z wężem w raju rozmawiała
Jabłka z drzewa skosztowała
I zgrzeszyła.
Bartosz
A nie jadła tylko sama;
Namówiła też Adama,
By se także z drzewa tego
Mimo zakazu Bożego
Zjadł jabłuszko.
Pasterze
(powtarzają):
By se także z drzewa tego
Mimo zakazu Bożego
Zjadł jabłuszko.
Bartosz
Za to Adama przestępstwo
Bóg rzucił na nas przekleństwo,
Ale potem się zlitował
Syna posłać ofiarował
By nas zbawił.
Pasterze
(powtarzają)
Ale potem się zlitował
Syna posłać ofiarował
By nas zbawił
Bartosz
(mówi nie śpiewa):
Dziś w Betlejem on się rodzi
Dla zbawienia nas przychodzi.
Więc go uczcić pośpieszajmy
Z aniołami zaśpiewajmy
Pieśń radości!
Tomek
(do diabła)
No mój panie, cóż wy na to?
Diabeł
Nierozumni i szaleni.
Więc sądzicie, że Zbawiciel
Jako żebrak lub niewolnik
W lichej szopie się narodzi,
Która bydląt jest schronieniem?
W Jeruzalem,na Syjonie,
Gdzie pałace marmurowe-
Tam dla Niego miejsce godne!
Tomek
Widzisz jasny ,mądry panie,
Bartosz zna te wszystkie sprawy...
Diabeł
Plecie wszystko niedorzecznie!
Bartosz
Zatem w drogę, chłopcy mili,
Uczcić Zbawcę wielki czas.
Wojtek
Jakieś podarki musim zabrać ze
sobą!
Królowi nieba, cóż my biedni damy?
Józek
Weźmiem coś z tego, co posiadamy
-
On patrzy na ochotę, a nie na złoto.
Tomek
A więc żywo po podarki
(Pasterze wychodzą z pośpiechem
-
Pozostaje diabeł)
Diabeł
(za odchodzącymi):
Wy szaleni,nierozważni!
A z trzodami co się stanie?
Tomek
(zawraca na chwilę)
Do Betlejem niedaleko-
Wkrótce do nich powrócimy.
Teraz Bogu je zlecamy,
A powitać Masyjasza
Dla nas dużo więcej znaczy,
Niźli całe nasze mienie!
*****************
(W glębi sceny ukazuje się Archanioł)
Archanioł
Chwała Bogu na wysokościach!
Do Chrystusa wszyscy idą!
Diabeł
Ha! Przeklęty! Jeszcze wracasz?
Jeszcze myślisz mi urągać?
Chcesz się cieszyć, żeś ich uwiódł?
Archanioł
Ten ,kto ludzi skłania prawdą,
Kto miłością ich pociąga,
Ten zwycięża, nie uwodzi!
Diabeł
Myślisz ,że tam dojdą?
Ja pójdę przed nimi,aż do samej
szopy.
W ich oczach się zmienię w syczące
gady,
We żmije - i wstrzymam ich w drodze..
Archanioł
Moc Boża nad nimi-ja ich sam powiodę
Aż do stajenki Zbawcy.(Archanioł
wychodzi)
Pasterze
(za sceną):
Tomek:
Czy kto nie został w szałasie?
Józek:
Liczyłem, jesteśmy wszyscy.
Wojtek:
A ten pan jasny z nami nie idzie?
On się dziwnie lęka wzmianki o
Mesjaszu.
Tomek:
Bartoszu, zaśpiewamy chyba na drogę.
Bartosz
(intonuje kolędę):
Pójdźmy wszyscy do stajenki
Do Jezusa i Panienki,
powitajmy Maleńkiego
I Maryję Matkę Jego!
(Słychać tupot nóg pasterzy, śpiew
cichnie)
Diabeł
Wszyscy więc poszli! Zwyciężyłeś
mnie Chrystusie!
(Znika)
(Kurtyna)
|