Krzysztof Kostkiewicz
|
"Teraz" Nr 35, Maj,
2002
Przedruku dokonano za zgodą autora, Pana
Krzysztofa Kostkiewicza
"Grube ryby" w Filadelfii
|
"Grube Ryby" w Filadelfii
Polski Teatr w naszym mieście. Hurrra, mamy nową
premierę!
Teatr Dramatyczny im. Adama Mularczyka jest kontynuacją Polskiego
Teatru
Dramatycznego, którego założycielem i patronem był właśnie Adam
Mularczyk.
W reżyserii Zofi Mularczyk i Grzegorza Górskiego, pod opieką
artystyczną
Witolda Sadowego Teatr wystawił "Grube ryby" Michała Bałuckiego. Stara,
sprawdzona wielokrotnie na scenach polskich, komedia nie sprawiła
zawodu
licznie zebranej publiczności premierowej. Sala na Academy Road była
pełna.
Taką frekwencję widziałem pierwszy raz na polonijnej imprezie w
Filadelfii.
A na domiar dobrego, jak mawiał mój kolega z dawnych czasów, Jurek
Kossowski
- "frekwencja przybyła licznie i wystrojona do granic niemożliwości".
To
było bardzo miłe zaskoczenie, bowiem nierzadko, ubieramy się na imprezy
publiczne, mówiąc oględnie, dość codziennie. Niby nie szata zdobi
człowieka,
ale trochę podstrojenia nie zawadzi. Podnosi rangę spotkania i
podkreśla
szacunek dla współuczestników i dla siebie samego.
Proszę Państwa, nie będę streszczał sztuki, wszak to klasyk i
wszyscy
ją znamy. Czyż nie? Ale za to streszczę Państwu zakończenie. Była to
owacja
na stojąco dla całego zespołu. Morze kwiatów i gratulacji. Widzowie nie
chcieli opuszczać sali. Zupełnie jak by była szansa, że będzie ciąg
dalszy.
W finale na scenie pojawił się cały zespół włącznie z Zofią Mularczyk i
Witoldem Sadowym, który przybył na premierę z Polski. Pan Witold, który
jest polskim teatralnym profesjonalistą, wyściskał i wycałował
wszystkich
aktorów, gratulował z widocznym wzruszeniem. Było też czego. Zespół dał
przedstawienie na dobrym, zawodowym poziomie, a pamiętać trzeba, że
wszyscy
uczestnicy są amatorami i dla chleba robią w życiu zupełnie co
innego.
W "Grubych rybach" wystąpili (w porządku alfabetycznym): Janusz Baran
- Pagatowicz, Grzegorz Górski - Wistowski, Kazimierz Kornatowski -
Burczyński,
Agnieszka Kozłowska - Helenka, Kazimierz Kozłowski - Filip, Jolanta
Poniatowska
- Dorota Ciaputkiewicz, Stefan Skorczyński - Onufry Ciaputkiewicz,
Monika
Szymanik �-Wandzia, Dariusz Urlata - Henryk. Wszyscy, bez wyjątku,
stworzyli
znakomite kreacje. Pensjonarki Wandzia i Helenka wypełniły spokojny dom
Ciaputkiewiczów gwarem i szczebiotem, partnerował im Henryk, zaplątany
między powagą nauczyciela, a podatnością na wdzięki dziewczęce
młodzieniaszka.
Jestem w kłopocie chcąc wybrać trzy pierwsze kreacje, ale oto
one, po
ciężkiej walce wewnętrznej. Grzegorz Górski jako Wistowski brylował na
scenie ze swobodą, ale i umiarem, tworząc wielce sugestywną grubą rybę
i zbierając niemało braw. Kazimierz Kozłowski pokazał dystyngowanego
lokaja,
Filipa, czyniąc istną perełkę z tej drugoplanowej postaci.
Przesympatycznego
Onufrego Ciaputkiewicza zagrał Stefan Skorczyński. Był jednocześnie i
pogubiony
w tym całym zamieszaniu stworzonym przez dwie dzierlatki, i władcą w
domu,
jeśli można to połączyć.
Kochany Teatrze, gratuluję z głębi serca i życzę następnych
przedstawień
z nie mniejszą frekwencją, żeby coś zostało w kasie na następne
premiery,
na które już zamawiam bilety!
Kochana Polonio, zachęcam szczerze do obejrzenia "Grubych ryb".
Gwarantuję
czas wyśmienicie spędzony, dużo śmiechu i troszkę zadumy.
|